sobota, 4 stycznia 2020

egzotyka na wyciągnięcie ręki



minęły wakacje, minęło lato, minęła jesień. dużo czasu minęło. a my w zimowe wieczory (bo ciężko pogodę za oknem nazwać zimową), przekopując się przez kolejne foldery ze zdjęciami z sezonu letnio-jesiennego segregujemy i wspominamy nasze egzotyczne wyprawy. w nieznane. a tak bliskie...


na pierwszy rzut garść kadrów z polskiej Chorwacji - krakowskiego Zakrzówka. zalew na Zakrzówku  powstał w 1990 r. w wyniku zalania obszaru kamieniołomu wapienia. to właśnie białe wapienne skałki i urwiska odpowiadają za krajobraz łudząco podobny do tych, które spotkać można na Bałkanach czy w basenie Morza Śródziemnego. zalew można podziwiać z kilku punktów widokowych, niestety z uwagi na zagrożenie utonięciami (zbiornik w maksymalnym punkcie sięga głębokości 32 m) obszar jest ogrodzony i obowiązuje zakaz wstępu. dla nas najbardziej niesamowity jest fakt, że miejsce to znajduje się niemal w centrum miasta. z pagórków i Skałek Twardowskiego podziwiać można panoramę Wawelu i krakowskiego centrum.









z urokliwej małej Polski uciekamy w wielką Polskę - dla odmiany na Karaiby pod Koninem. a naszym punktem docelowym jest Turkusowe Jezioro. Bobka  porzucamy w Łaszczowej Woli i drepczemy w las w poszukiwaniu linii brzegowej. lazurowy kolor jezioro zawdzięcza dzięki węglanowi wapnia. z uwagi na to, iż zbiornik to wytwór działalności dawnej kopalni węgla brunatnego oraz elektrowni zlokalizowanych w pobliżu Konina - kąpiel jest tu surowo zabroniona (silnie zasadowy odczyn wody, grząska linia brzegowa). kto nas zna dłużej wie, że na punkcie turkusu mamy fioła, więc kolor wody totalnie nas urzeka. ale widok jeziorka spomiędzy trzcin to jedno, ale należałoby znaleźć jeszcze nieco wyżej położone miejsce z jakąś egzotyczną panoramką. zatem przedzieramy się z powrotem przez las i kierujemy ścieżką w kierunku wyżej położonej linii brzegowej. przedzierając się przez łan kukurydzy czujemy się jakbyśmy pokonywali dżunglę. w końcu udaje się nam wdrapać na widokowy pagórek i cieszymy oczy krajobrazem. 













na koniec pora na malediwski zachód słońca - prosto znad Osadnika Gajówka. mijamy wielkopolski Turek i kierując się na Laski zbaczamy w kierunku Gajówki. podobnie jak Turkusowe Jezioro - Osadnik Gajówka jest wytworem działalności elektrowni (konkretnie Adamów) i składowiskiem popiołów, a co za tym idzie - także i tutaj obowiązuje zakaz kąpieli. nam wystarczy kojący umysł głęboki turkus o zachodzie słońca i możemy tak siedzieć i siedzieć nad brzegiem... i znów sprawdziło się powiedzenie cudze chwalicie, swego nie znacie!