środa, 31 maja 2017

z wizytą u oo. Dominikanów

Lublinianie wiedzą, że w panoramie lubelskiej starówki, dominującą pozycję odgrywa bazylika oo. Dominikanów. jednak mało kto wie,że  jest jednym z najstarszych i najdłużej funkcjonujących miejsc miasta.

bazylika pod wezwaniem św.Stanisława, zwana także bazyliką Relikwii Krzyża Świętego jest jednym z obowiązkowych punktów zwiedzania lubelskiej starówki. o ile, do bazyliki docierają turyści, o tyle do klasztoru zagląda mniej osób. a jest to jedno z ciekawszych miejsc na mapie Lublina.

krużganki klasztoru są udostępnione do zwiedzania. w części krużganków wydzielona jest część skarbca, gdzie podziwiać można manuskrypty i pięknie zdobione ornaty, a także inne elementy liturgiczne. jest to także miejsce,gdzie podziwiać można największą, złotą monstrancję.

jeśli chodzi o historię bazyliki jak i klasztoru - doskonale i dość krótko opisana jest tu (klik).

sam budynek klasztoru wraz z dziedzińcem tworzą klimat jakoby się człowiek przeniósł 700 lat wstecz. w trakcie wizyty spotkać można modlących się zakonników lub natrafić można na próbę śpiewu dawnych pieśni, co tym bardziej potęguje wrażenie podróży w czasie.

 z ciekawostek - zgodnie z przekazami historycznymi w refektarzu klasztoru, w 1569 r. został podpisany akt Unii Lubelskiej.


















poniedziałek, 29 maja 2017

Lasy Janowskie

powinniśmy z Myszorkiem rozpocząć cykl 'cudze chwalicie, swego nie znacie', ale ten skrawek sieci generalnie odnosi się do mikrowypraw po okolicy. więc ciężko tu prezentować jakiś cykl.  

tak więc w ramach dwóch mikrowypraw, poznaliśmy nieco okolice Janowa Lubelskiego i parku krajobrazowego Lasy Janowskie.

tyle razy tamtędy przejeżdżamy, przecinając krajową 19ką obszar, który swoim pięknem i różnorodnością krajobrazu potrafi zachwycić. a przynajmniej nas zachwyca. ;)


doskonałą bazą wypadową jest Janów Lubelski. tu zaczęliśmy naszą mikrowyprawę przy muzeum kolejki wąskotorowej, która niegdyś funkcjonowała na obszarze okolicznych kompleksów leśnych. budowę kolejki rozpoczęto w czasie II wojny światowej, podobnie jak w Bieszczadach - jako środek do transportu drewna. funkcjonowała do lat '80 XX w., obecnie zachowane eksponaty lokomotyw, wagonów transportowych czy pługu - można podziwiać przy budynku Nadleśnictwa Janów. ekspozycja jest otwarta i wolna od opłat. 













kolejnym punktem naszej wyprawy było Uroczysko Kruczek. miejsce owiane legendami, związane z postacią św. Antoniego. jak głosi legenda, gdy św. Antonii zmierzał z Leżajska do Radecznicy - postanowił odpocząć, usiadł na kamieniu, a spod kamienia zaczęło bić źródło. podobno o cudownych właściwościach. dzisiaj w tym  miejscu zbudowana jest kapliczka, a wokół niej w formie mini amfiteatru z ołtarzem - znajduje się miejsce do oprawiania mszy w trakcie uroczystości. jak na uroczysko przystało, w pobliżu znajduje się rzeka Trzebensz wraz z kompleksem bagiennym i żeremiami bobrów. 











około 10 km od Janowa, w miejscowości Szklarnia, znajduje się jedyna w Polsce hodowla konika biłgorajskiego. trochę bardziej wytrzymała i udomowiona rasa konika polskiego. niestety - pomimo dwukrotnych odwiedzin - Myszorek nie zastał bohaterów Szklarni. ale samą miejscowość nie tylko warto odwiedzić ze względu na kopytne. wioska malutka, ale architektura i klimat przywołuje na myśl XIX-wieczną wioskę, gdzie czas się zatrzymał. w wiosce znajduje się także szkoła suki biłgorajskiej. suka biłgorajska to regionalny instrument, kształtem przypominający skrzypce. jest to doskonałe miejsce edukacji pozaformalnej i regionalnej. 






ze Szklarni ruszyliśmy w kierunku Porytowego Wzgórza, gdzie znajduje się miejsce i pomnik upamiętniające walki partyznackie z 1944 r.  pomnik przedstawia uciekających partyzantów, pomiędzy którymi wybucha granat. obok znajduje się cmentarz partyzancki z prochami poległych w 1944 r. żołnierzami. 






naszą pierwszą mikrowyprawę zakończyliśmy jadąc z Porytowego Wzgórza w kierunku krajowej 74ki, w okolice gminy Dzwola. 


natomiast kolejna przygoda janowska objęła zachodnią część Lasów Janowskich. mniej popularną i zdecydowanie mniej uczęszczaną. jadąc od Modliborzyc w kierunku na Zaklików, należy odbić na Gwizdów i dalej Maliniec i Osówek. są to miejscowości, gdzie znajdują się stawy, oddzielone niekończącymi się groblami. cisza, spokój i ZERO mijanych ludzi. tylko my i dzika przyroda. okolica stawów to ostoja dzikich ptaków i innych stworów. podziwiać mogliśmy polowanie na niebie (zdaje się, że jastrząb, ale na co? czy była to czapla, czy coś innego - bez lornetki ciężko było zidentyfikować). pogadać można było z dzikimi gęsiami, posłuchać skrzypienia łysek. chodząc trzeba było uważać, żeby nie rozdeptać wygrzewających się do słońca padalców, natomiast do stawów Myszorek się nie zbliżał bojąc się pływających zaskrońców. nawet udało nam się wytropić sarnę, która nie znając naszych pokojowych zamiarów zwiała przez środek stawu. 






























po wędrówkach w okolicy Malińca, ruszyliśmy do Janowa i dalej do Momotów Górnych. tu znajduje się uroczy kościółek św. Wojciecha, który staraniem ks.Kazimierza Pińciurek został rozbudowany i z roku na rok dekorowany. ksiądz bez przygotowania stolarskiego ani rzeźbiarskiego, przez lata ozdobił kościół. misterność i pomysłowość zdobień zasługuje na zachwyt. 










z Momotów przez Jarocin pojechaliśmy do ostatniego punktu naszej wyprawy - rezerwatu Imielty Ług. rezerwat po części znajduje się nad jeziorem a po części na torfowisku. niestety trafiliśmy od tej strony torfowiskowej, na którą nie ma wstępu. ale sam spacer leśną ścieżką, wśród nietypowej roślinności i mikrorzeczek - również przypadł nam do gustu. w okolicy rezerwatu, w Łążku Garncarskim znajduje się edukacyjna zagroda, gdzie można wziąć udział w warsztatach garncarskich i podziwiać przepiękne gliniane naczynia i sprzęty.