korzystając z pięknej listopadowej pogody, jedziemy przed siebie. docelowo Kazimierz, ale najpierw odkrywanie kolejnych smaczków okolicy.
z Lublina kierujemy się na Poniatową, bo kto powiedział, że do Kazika jest tylko jedna słuszna droga ;)
Powiśle jest bardzo niedocenionym obszarem Lubelszczyzny. na ogół ruch turystyczny skierowany jest na Roztocze, Polesie i Kazimierz. a szkoda, bo to malowniczy obszar położony w dolinie Wisły.
jednym z ciekawych obiektów jest kaplica w Polanówce - niewielkiej wiosce w gminie Wilków. kaplica została wzniesiona w 1743 r. i przebudowana w 1838 r. z inicjatywy rodu Łabęckich. latem odbywają się tu nabożeństwa przypominające piknik, ponieważ msza odbywa się na świeżym powietrzu, a wierni słuchają Słowa Bożego z perspektywy koca.
okolice Wilkowa to także królestwo szparagów, malowniczych sadów, a miejscami i chmielowych poletek. szparagowe grządki przypominają nieco połacie skrzypu, tylko w uprawnym, nie dzikim, wydaniu.
kręcimy się nieco po okolicy, wjeżdżając w coraz węższe gminne dróżki. z Wilkowa planowaliśmy się przebić do Mięćmierza drogą, która niby na mapie istnieje, ale uprzejmy tubylec orzekł, żeby jednak nie ryzykować i jechać okrężną trasą, bo nasz bolid może temu nie podołać.
zatem jakimś cudem, innymi polnymi drogami dojeżdżamy do Wiatraka, który jest jednym z punktów widokowych na Rezerwat Krowia Wyspa, a przy tym jest tak urokliwym miejscem, że można by spędzić tu więcej czasu. wiatrak jest własnością prywatną. można wejść na podwórko i położone przy nim punkty widokowe, pod warunkiem, że nie będzie się hałasować i zakłócać spokoju właścicielom.
wiatrak-koźlak został zbudowany w 1911 r. w okolicach Bałtowa. staraniem obecnych właścicieli został przewieziony w 1975 r. na obecne miejsce, gdzie, wg XIX-wiecznej akwareli znajdował się podobny obiekt.
spod wiatraka udajemy się do centrum Mięćmierza, gdzie pomiędzy gospodarstwami znajduje się ścieżka na wzgórze i punkt widokowy Albrechtówka. skąd ponownie podziwiać możemy panoramę na Wisłę, rezerwat i majestatycznie spoglądające w naszym kierunku ruiny Zamku w Janowcu. pogoda piękna, widoki urocze - czego chcieć więcej... ;)
z Mięćmierza, niezbyt dobrej jakości, ale utwardzoną drogą dojeżdżamy do Kazimierza. porzucamy Żabę na parkingu i idziemy w miasto. kazimierskie klasyki, czyli Mały Rynek z targiem staroci, Rynek z pamiątkami i tubylczym malarstwem.
na dłużej zostajemy w Bajglu, jednej z najlepszych kazimierskich restauracji, serwującej kuchnię żydowską. zamawiamy czulent, który zgodnie z opisem jest tradycyjną potrawą szabatowa z długo duszonego mięsa wołowego, kaszy pęczak, ziemniaków, marchewki i fasoli w rosole z dodatkiem złocistej cebulki. trzeba przyznać, że było to smaczne i sycące.
po jedzeniu koniecznie jeszcze spacer naszą ukochaną ulicą Krakowską, która zawsze wzbudza w nas zachwyt i sprawia, że czujemy się jak w jakimś górskim kurorcie. spacerując podziwiamy zachód słońca nad Wisłą i zmierzamy w kierunku parkingu.