mijają właśnie 4 lata, jak bujając w obłokach, podziwiając Elbrus i Półwysep Krymski wspominaliśmy nasz pierwszy, krótki i szalony pobyt w Gruzji...
te pierwsze kilka dni upłynęło na gruzińskiej gościnności, zaprzyjaźnianiu z lokalną kuchnią i sposobami na zjedzenie chinkali bez wylania rosołu, eksploracji Rustavi i zapoznaniu z Tbilisi.
spacer opuszczonym parkiem, w którym niegdyś było ZOO, opalanie nad Kurą, pierwsze kęsy chaczapuri. namiastka smaków i doznań, które za kilka miesięcy miały na nowo i na dłużej rozpalić nasze podróżnicze apetyty...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz