Algarve to południowy region Portugalii, słynący przede wszystkim z przepięknych plaż ulokowanych u stóp rdzawych klifów. królestwo mew, turystyczny raj dla Brytyjczyków, poza sezonem - idealne miejsce do odpoczynku, łapania witaminy D i podziwiania bajecznych widoków.
kolejny dzień portugalskiej przygody rozpoczynamy od wycieczki do Olhao i Faro. Faro jest większym ośrodkiem gospodarczo-społecznym w tej części Portugalii. ale nie tu kierujemy nasze kroki w pierwszej kolejności. najpierw jedziemy szukać obiadu (tak, tak, dopiero było śniadanie). w Olhao jest jeden z kilku targów rybnych w okolicy. można tu nabyć świeżo złowione różne dziwaczne stwory. halę z morskimi przysmakami najlepiej zlokalizować na węch.. :D
patrząc na kolory i konsystencje morskich stworów - w myśl zasady im coś w intensywniejszym kolorze tym bardziej trujące ostatecznie zdecydowaliśmy się na łososia. czy był z tej części Atlantyku woleliśmy już nie dopytywać, ale przynajmniej nauczeni izraelskim doświadczeniem - wiemy, że po prostu usmażony smakuje najlepiej i że... przeżyjemy. do tego trochę świeżych warzyw od lokalsów i zapasy na najbliższe kilka dni zrobione.
zatrzymujemy się jeszcze pogadać z mewami. ale one tak bezinteresownie rozmawiać nie chcą. zatem za pół ojro nabywamy churros - coś na kształt skrzyżowania kołacza/ciasta francuskiego/racucha, świeżo usmażone, obtoczone w cukrze i zaczynamy okoliczne widowisko. całe stada mew fruwają nam nad głowami, łapiąc w locie kawałki churros. ubaw mamy przy tym jak dzieci. a Myszor jak to Myszor, woli się z ptaszorami nie bratać w obawie przed porwaniem... ;)
z Olhao uderzamy w kierunku Faro. fundujemy sobie krótki spacer po starym mieście - Cidade Velha. jednym z bardziej charakterystycznych miejsc starówki jest Arco da Vila - dawna miejska brama. oprócz walorów historycznych i pięknego sklepienia wewnątrz przejścia - naszą uwagę przykuwają mieszkańcy bramy - boćki, ulokowane w gniazdach na szczycie budowli. niesamowite, że nikt ich stamtąd nie przegonił... : ))
miejscem polecanym do odwiedzenia jest katedra Se de Faro, XIII-wieczna budowla, która była pierwszym chrześcijańskim budynkiem na obszarze Faro. niestety nie było nam dane wejść do środka, a podobno wnętrze warte uwagi. za to na placu przed katedrą zachwycają nas pomarańczowe drzewka. widok tak egzotyczny i abstrakcyjny. że trudno było się powstrzymać, żeby nie zabrać ze sobą takiego drzewka do Polski.. ;)
a drodze powrotnej z Faro postanawiamy wstąpić w okolicę Olhos de Agua i zobaczyć jedną z bardziej urokliwych plaż w tej części Algarve - Praia de Falésia. idealne warunki do leżakowania i wdychania atlantyckiej bryzy.
wieczór spędzamy w naszej bazowej Albufeirze, dreptając pomiędzy Praia dos Alemaes, Praia dos Pescadores i Centro Antigo - czyli plażami i starym miastem.
Centro Antigo to typowy kurort, z mnóstwem barów, klubów i sklepików z lokalnymi gadżetami. trafiając tam w weekend mieliśmy wrażenie, że wylądowaliśmy w samym środku anglojęzycznej imprezy. ale oprócz imprezowiczów, można było podziwiać amatorskie rozgrywki piłki nożnej, skoki na rowerach, pokazy umiejętności muzyczno-wokalnych, a wszystko w życzliwej i spokojnej atmosferze.
będąc w Algarve nie sposób nie zajrzeć na słynne klify w Lagos. patrząc na rozrzucone przy brzegu fragmenty klifowych ostańców na myśl przychodzi, że jest się w Tajlandii, a nie na zachodnim krańcu Europy.
ciekawostką, co do portugalskich klifów jest fakt, że co roku dokonywany jest przegląd klifów. co jakiś czas pojawiają się informacje, że kolejny fragment klifu się osunął stanowiąc zagrożenie lub przyczyniając się nawet do śmierci turystów. w związku z tym, co roku na przełomie marca i kwietnia specjalnie przygotowane ekipy oceniają stan klifów, a te, których fragmenty stanowią realne zagrożenie są pod kontrolą detonowane.
plaże w okolicy Lagos są przepiękne. dość małe, ulokowane w trudno dostępnych zatoczkach. ale infrastruktura umożliwiająca dostanie się na plaże jest bardzo dobrze przygotowana (podesty, schody, a pomiędzy zatoczkami - wykute w skałach tunele). nam nie pozostaje nic innego jak podziwianie widoków z perspektywy piaszczystych plaż. chłodna woda i fale nie sprzyjają kąpielom, ale plażingowi już tak. i dokuczaniu krewetkom, i szukaniu muszli w skałach, i prowadzeniu wykopalisk... : ))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz