poniedziałek, 23 stycznia 2017

sentymentalnie

Jest rok 2008. gdyby nie te jedne, najdłuższe, wyjątkowe wakacje nie byłoby ze mną Myszorka.
wtedy jeszcze nic go nie zapowiadało, ale życie lubi płatać figle :)


co rano budzi mnie śmiech mew, powietrze pachnie Morzem Irlandzkim, a samochody jeżdżą pod prąd - Irlandia. nie na darmo nazywana jest zieloną wyspą. łagodny, przeplatany słońcem i deszczem klimat.  intensywna, soczysta zieleń, która łączy sielski-wiejski, nadmorski i miejski krajobraz. miasteczka i wioski oddzielone ciągnącymi się po horyzont pastwiskami.

przez kilka miesięcy, wraz z Przyjaciółką, mieszkałyśmy w Droghedzie. miejscowość położona ok. 50 km na północ od Dublina. nieduża, położona w dolinie rzeki Boyne lub jak kto woli - przy linii kolejowej Dublin-Belfast. miasteczko, w którym urodził się Pierce Brosnan, i z którym kojarzy się postać Oliviera Cromwella /niestety w negatywnym świetle/.







Millmount, fot. Kaja Pełka

fot. Kaja Pełka

fot. Kaja Pełka


fot. Kaja Pełka

fot. Kaja Pełka

Bettystown, fot. Kaja Pełka

Bettystown, fot. Kaja Pełka

Bettystown, fot. Kaja Pełka


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz