poniedziałek, 6 lutego 2017

para buch, koła w ruch...

korzystając z zimowej aury - sobotę Myszorek spędził w Bieszczadach, podróżując bieszczadzką kolejką. 







historia kolejki sięga XIX w. głównym celem, dla którego została utworzona był transport drewna. w czasach I i II wojny światowej, kolejka była niszczona jak i odbudowywana jako środek transportu dla wojska, ale również była wykorzystywana na potrzeby lokalnej ludności - do transportu osobowego, ale również towarowego.






obecnie kolejka funkcjonuje tylko na kilku odcinkach, pierwotnie sieć tras była dostosowywana w zależności od miejsc, gdzie lokowano tartaki. 




dziś kolejka stanowi jedną z największych atrakcji okolicy Cisnej /główna stacja - Majdan, gdzie znajduje się skansen kolei wąskotorowej, muzeum bieszczadzkiej ciuchci i kolejnictwa oraz kasa biletowa/.







w sezonie letnim kolejka przemierza m.in, z Majdanu do Przysłupu (11km), natomiast w sezonie zimowym funkcjonuje tylko trasa z Majdanu do Balnicy (9km) /czas przejazdu to ok. 40 min. w jedną stronę/. dużą atrakcją przejazdów zimowych jest parowóz z 1957 r. przypominający małe lokomotywie dziecko. jest uroczy.







niegdyś 'ciuchcie' niezauważane, dzisiaj - atrakcja, kiedy usłyszy się ten charakterystyczny dźwięk gotującej w kotle pary, świst sygnalizujący odjazd.. słysząc te dźwięki i widząc slup kotłującego dymu przychodzi na myśl dzieciństwo i wiersz Tuwima:

Stoi na stacji lokomotywa,
Ciężka, ogromna i pot z niej spływa:
Tłusta oliwa.

Stoi i sapie, dyszy i dmucha,
Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha:
Uch - jak gorąco!
Puff - jak gorąco!
Uff - jak gorąco!

Wagony do niej podoczepiali
Wielkie i ciężkie, z żelaza, stali,
I pełno ludzi w każdym wagonie...









w trakcie przejazdu otwartym wagonem - ciepło dostarczają kozy. nie te wszystkożerne z różkami, ale drewnożerne 'kominki'. ciekawe doświadczenie siedzieć przy takim podróżnym piecyku, popijając pyszną herbatę z sokiem z bieszczadzkich malin i podziwiając zmieniający się krajobraz 'za oknem'. 


tajemniczości i wyjątkowości klimatu nadawała lekka mgła oraz kłęby dymu z lokomotywy rozchodzące się po okolicy.


 


po wycieczce kolejką Myszorek postanowił wybrać się do Cisnej, do kultowego baru - Siekierezada. specyficzny wystrój wnętrza, gdzie wszyscy bieszczadzcy czarci znajdą schronienie, gdzie menu 'żyje' na łańcuchu, a siekiera wbita w stół nie jest niczym strasznym. oprócz powszechnie znanych polskich dań, znaleźć można coś regionalnego - pyszny tarciuch ziemniaczany. na pierwszy rzut można pomyśleć, że to jakiś lokalny placek ziemniaczany, ale konsystencją przypomina babkę a'la kromka chleba, serwowany z kilkoma sosami do wyboru. idealny sposób na zakończenie bieszczadzkiego, zimowego popołudnia.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz