środa, 1 marca 2017

sladami zabojadów, czyli w poszukiwaniu najlepszej paryskiej bagiety cz.3


Dzień 3 - 17.03.2014 

kryzys dnia trzeciego. nogi i kręgosłup bolą, pogoda już nie taka piękna i słoneczna. ale transport nadal za free ;) pojechaliśmy szukać Bastylii, ale wzburzyliśmy się nieco, że został tylko plac i monument, a nie ma twierdzy od stuleci. oj spało się na lekcjach historii... 

następnie wyprawa na La Defense - dzielnica biurowców, typowo biznesowa. chyba miejsce, które zrobiło na mnie największe wrażenie. takie pozujące na idealne, betonowo-szklane. pod ziemią drogi i parkingi, kreci podziemny świat. a nad ziemią Wielki Łuk, dokładnie w linii prostej od Łuku Triumfalnego. 







potem Pigalle, dziewczyny jeszcze pojechały na drugi cmentarz - zapomniałam nazwy, a ja z Myszorkiem na Pigalle czekałam na Iuli. z racji urodzin moich i Iuli - wymieniłyśmy się prezentami i poplotkowałyśmy we wszędobylskim Mc Donaldsie. potem dołączyły dziewczyny i poszliśmy na jakiś obiad. zupka cebulowa z courtonem i serem - mniam. lekko kwaśna i na winie, ale smaczna. 








następnie wędrówki po Montmarte i potem pożegnanie z Iuli. wcześniejszy powrót do mieszkania, potem dziewczyny otworzyły winiaczyk - prezent od właścicielki naszego lokum, a ja spakowałam gractwo i padłam. co jakiś czas półprzytomna gadając bzdury w połowie sensowne... ku uciesze dziewczyn. :D





Dzień 4 - 18.03.2014

obudziło mnie sto lat w wydaniu dziewczyn ;)

długo nie chciało nam się wstawać, ale cóż... weekend się skończył. dopakowawszy resztę gractwa, o 8.30 niebieski bus na leżajskich numerach odebrał nas z Cachan. po drodze kawka w jakiejś knajpce na prowincji i na lotnisko. w knajpce coś niebywałego - po czym poznać, że dobrą kawę serwują we Francji? bo jest dużo śmieci na podłodze. po cukrze czy ciasteczkach, które dają do kawy - po prostu śmieci się pod stół. :D

niestety nie spróbowałam żabich udek ani pieczonych kasztanów. kasztanów nie było za bardzo (widziałam tylko w jednym miejscu, ale akurat nie było czasu po nie wstąpić), a żab tez jakoś nie spotkałam. ale myślę, że to była namiastka Paryża i wrócę tam jeszcze kiedyś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz