12 kwietnia 2014
po naszym 20-o kilometrowym spacerze po Pradze, niedziele zafundowaliśmy sobie leniwą. pobudka ok.9, śniadanie, a potem na 12 do centrum na ul. Husovą, gdzie w południe odprawiana jest polska msza. ksiądz z Polski, ale organista z Czech usilnie próbujący śpiewać po naszemu ;)
po mszy powędrowaliśmy na rynek, jarmark wielkanocny zmienił się w festiwal zdrowego trybu życia ;) jakieś fitnessy na scenie, ale na straganach pieczone kiełbaski, buły i szaszłyki. nabyliśmy po szaszłyku i bułce, do tego keczup i konsumpcja w mini parku.
następnie przy Placu Wolności wsiedliśmy w metro (stacje są oznakowane dość marnie, ale sprytnie zrobione łączniki linii, że z peronu linii np. A schodzi się niżej ni jest linia B, nie trzeba jakoś szczególnie zwracać uwagi przy wejściu, w którą mańkę skręcić żeby do dobrej linii dojść). metrem wróciliśmy do Znajomej, zgarnęliśmy bagaże i powrót na dworzec autobusowy.
podróż z Pragi do Brna autobusem (lepiej kupować wcześniej bilety, bo może nie być) trwała 2,5 h. ok 18.30 meldujemy w Brnie.
Brno wita iście jak Lublin, straszącym dworcem kolejowym i równie straszącym autobusowym. z dworca wędrówka do hostelu.
hostel - student reality apartments. pierwszy hostel/nocleg, który tak jak widziałam na booking.com tak wygląda w rzeczywistości. za dwie doby we własnym miniapartamencie z aneksem, łazienką i antresolą z dwoma łóżkami (właściwie materacami) wyszło 69 E. więc po 70 PLN na łeb wychodzi (Myszorka do kosztów nie wliczamy) ;)
wieczorek spędziliśmy na jedzeniu kolacji, czytaniu i w końcu sen.
13 kwietnia 2015
dzisiejszy dzień spod znaku ucieczki w dzicz. ok. 10 poszliśmy na stację kolejową i nabyliśmy w cenie 34 koron (10 koron to ok. 1,60 PLN), bilety do Balnsko. podróż trwała niecałe pół godziny. w Blansku plan był taki, żeby dotrzeć do miejscowości Skalni Młyn, która to jest ostatnim przystankiem w drodze do rezerwatu Macocha w sercu Morawskiego Krasu.
na dworcu okazało się, że najbliższy podmiejski autobus jest za 2 godziny, czyli mniej więcej tyle co spacer zielonym szlakiem pieszo, ok. 8 km. stwierdziliśmy, że pora na dłuższy spacer. szlak trochę lasami, trochę w pobliżu zabudowań, ale generalnie pięknie, cicho i pusto. bez ludzi. pierwsze dwa etapy szlaku były dość przyjemne, trochę pod górę, ale nie jakoś szczególnie. natomiast ostatni odcinek to wędrówka w dół głębokiego jaru, stromo, z kapiącym deszczem i powalonymi drzewami przez środek ścieżki. dobrze, że oznaczenia szlaku są dobre i widoczne. po 2 godzinach dotarliśmy do Skalnego Młyna, ale jak się okazało zarówno jaskinie, które w kwietniu ogólnie są nieczynne jak i wszelka inna infrastruktura jest poza sezonem i nie działa. no, ale na szczęście pieszo można doczłapać. najpierw wzdłuż rzeki Punkva a potem szlakiem z asfaltówką do miejsca, gdzie jest mini stacja linówki wiodącej na szczyt przepaści Macocha.
ubolewamy bardzo nad tym, że jaskinie nieczynne, zwłaszcza, że w Punkevni po części zwiedza się pieszo a po części spływa podziemną Punkvą na łódeczkach. pozytywny aspekt - totalny brak ludzi, pojedyncze sztuki obsługi i jakieś pojedyncze przybłędy niczym my. ;) widoczki piękne, szlak z wejścia do jaskini do przepaści wiedzie jeszcze krętą dróżką pod górę, (zielony szlak), natomiast powrót do Skalnego Młyna zaplanowaliśmy żółtym szlakiem., obydwa porównywalne ok. 2,5 km. tak więc zmachani i wygłodniali (schronisko Macocha również zamknięte) powędrowaliśmy na obiad do przyhotelowej działającej restauracji. zgodnie z dziwnie zaplanowanym rozkładem jazdy autobus powrotny do Blanska miał być o 17.14. więc mieliśmy sporo czasu na obiad.
obiadek smaczny, kurzy cycek w sosie serowym, brambory z czosnkiem i grillowane warzywka. do tego deserek - maliny na ciepło z lodami waniliowymi. po takim spacerze, ok. 14-15 km, można było sobie na to pozwolić.
bilety na ciapong z Blanska do Brna już mieliśmy kupione. z Skalnego Młyna do Blanska kosztował 10 CZK (linia 226), jechał 10 min. jak się okazało pociąg dosłownie musieliśmy łapać, chociaż jeżdżą co pół h. pani konduktor przymknęła oko na to, że nie skasowaliśmy na dworcu biletu i sama na nim coś nasmarowała.
po powrocie do Brna kolejny spacer, tym razem przez brneńską starówkę, kamieniczki piękne (ot taka np. pod 4 gburami - zgodnie z tym co mówi mapa ;), Plac Wolności (Svobody Namestie), Brno dość spokojne, świetna komunikacja miejsca - bo i dużo tramwajów, trolejbusów i autobusów, do tego szeroko, dużo zieleni i mały ruch. pokręciliśmy się po starówce i okolicy, potem poszliśmy do parku przy zamku Spielberg (dawne więzienie polityczne - kolejny wspólny mianownik z LU). widok ze wzgórza piękny na całą okolicę. panorama miasta naprawdę imponująca. dookoła wzgórza. i tak ok. 20.30 dowlekliśmy się do naszego apartamenciku ;)
a jutro tym razem koleją, powrót do Pragi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz